Kategorie

Spalona krzyżacka twierdza obok jeziora Lichtajny

Relikty spalonej krzyżackiej twierdzy obok jeziora Lichtajny (Warmińsko-Mazurskie) odkryli warszawscy archeolodzy. To świadectwo walk z pogańskimi Prusami podczas pierwszej kolonizacji krzyżackiej - poinformował PAP prof. Zbigniew Kobyliński.







W przypadku odkrycia obok jeziora Lichtajny można mówić o "swojego rodzaju drewnianym zamku", w którym zewnętrzne ściany drewnianych, częściowo zagłębionych w ziemię budynków, tworzyły jednocześnie linię ściany obronnej. W celu dokładniejszego zabezpieczenia przed czynnikami atmosferycznymi czy ogniem pokryto je zapewne polepą, czyli gliną. Budynki miały rozmiary 4 x 5,3 m i zagłębione były na 1,2 m od obecnej powierzchni - opowiada prof. Zbigniew Kobyliński z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (UKSW).

 

Badana przez archeologów konstrukcja funkcjonowała zapewne ok. I połowy XIII wieku.

 

"Nie znamy zbyt wielu podobnych przykładów tak wczesnych konstrukcji krzyżackich. Kilka lat temu na terenie Elbląga odkryto również drewniane ślady po fortyfikacjach z tego samego okresu" - zauważa prof. Kobyliński. W ocenie archeologów elbląskie relikty były elementami konstrukcyjnymi warowni datowanej wstępnie na połowę XIII wieku - czasy założenia miasta przez mistrza krajowego Hermanna von Balka.

 

Prof. Kobyliński dodaje, że na Ziemi Chełmińskiej i na terenie Pomezanii znane są krzyżackie grody drewniano-ziemne, które powstały jeszcze przed wzniesieniem zamków murowanych. Odkryte w Lichtajnach fortyfikacje wyraźnie się jednak od nich różnią. Zdaniem naukowców była to konstrukcja tymczasowa, która powstała na okres podboju lokalnych plemion. O krótkim okresie używania tej konstrukcji świadczy bardzo mała liczba znalezisk.

 

Archeolodzy odkryli fragment konstrukcji w 2015 r. W tym roku kontynuowali jej badania w ramach realizowanego przez prof. Zbigniewa Kobylińskiego projektu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki "Katalog grodzisk Warmii i Mazur". Wykopaliskami kierowała dr Magdalena Żurek z Instytutu Archeologii UKSW. O tym, że warto kopać, przekonały naukowców doniesienia z przedwojennej niemieckiej literatury, zawierające sugestie na temat obecności zamku.

 

"Miejsce to pod względem topograficznym jest zresztą szczególne - półwysep wcinający się w jezioro z wyraźnym pagórem o płaskiej powierzchni, ewidentnie sztucznie spłaszczonej, co rokowało ciekawe odkrycia" - dodaje prof. Kobyliński.

 

Nim na teren wkroczyli archeolodzy, przeprowadzono badania nieinwazyjne - takie, które nie wymagają wbicia łopaty w ziemię. W ich trakcie naukowcy zastosowali metodę magnetyczną, dzięki której stwierdzili istnienie pod ziemią "silnych anomalii liniowych", sugerujących obecność spalonych konstrukcji drewnianych. Prace te prowadzili Tomasz Herbich z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN i dr Fabian Welc z UKSW. Dzięki temu archeolodzy mogli później precyzyjnie zlokalizować wykopy. We wszystkich miejscach odkryli dużą liczbę spalonych belek drewnianych, w kilku przypadkach - ze śladami obróbki oraz polepy.

 

Prof. Kobyliński przypuszcza, że widoczne zniszczenia należy wiązać z walkami z ludnością pruską. Nie można wykluczyć, że zabudowania były otoczone dodatkową palisadą czy może nawet wałem drewniano-ziemnym. W czasach nowożytnych wzgórze jednak zniwelowano, usuwając ślady takich konstrukcji - dodaje rozmówca PAP.

 

PAP - Nauka w Polsce

 Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl